Recenzujemy Godfire: Rise of Prometheus mobilną odpowiedź na serię God of War

Wcielamy się w tytułowego tytana Prometeusza, który chcąc pomóc ludzkości postanawia ukraść z Olimpu iskrę ognia bożego. Niestety, zostaje przyłapany na gorącym uczynku i w trakcie próby ucieczki gubi skarb, a sam zostaje zrzucony na Ziemię. Podczas kampanii będzie musiał odnaleźć iskrę i przekazać ją śmiertelnikom.

  • Gra pozwala na duża swobodę ruchów i wyprowadzanie kilku typów ciosów, jak i łącznie ich w kombinacje.
  • W tym miejscu muszę jednak zaznaczyć, że “ochów” i “achów” należy spodziewać się tylko wtedy, kiedy gramy na naprawdę mocnym sprzęcie.
  • System przypomina skrzyżowanie Infinity Blade z Dark Souls, ale sporo w nim też przypadkowości.
  • Zwłaszcza, że to, co zapożyczono ze wspomnianego cyklu w dziele Vivid Games wypada po prostu gorzej.
  • Najczęściej mają one formę różnorodnych układanek, wymagających np.

GramTV przedstawia:

Tutaj również wzorowano się na konsolowych klasykach i każda taka bitwa wymaga przeanalizowania schematu ataków wroga i wypatrzenia w nim luk umożliwiających nam wyprowadzenie kontry. Najczęściej mają one formę różnorodnych układanek, wymagających np. Dopasowania kawałków tak, aby wspólnie utworzyły jednolity obraz, albo poprzestawiania plakietek w sposób, który otworzy kluczowi drogę do zamka. Wszystkie te łamigłówki są dość proste i nie powinny nikomu sprawić większych Inter-dealer brokerów BGC i GFI w $25 000 000 rozliczenia dla opcji walutowych oszustwa trudności, ale stanowią miłą odskocznie od ciągłej rzezi. Twórcy nie zapomnieli także o systemie rozwoju, pozwalającym na zwiększanie statystyk bohatera oraz wyposażanie go w coraz lepsze uzbrojenie, pancerze oraz ekwipunek.

Recenzujemy Godfire: Rise of Prometheus – mobilną odpowiedź na serię God of War

Zadanie to nie należy do łatwych, gdyż zazdrośni bogowie wysyłają jego tropem swoich najwierniejszych popleczników. Na szczęście Złoto wzmocnione w cenie szlachetny tytan podczas tej wyprawy nie musi liczyć tylko na siebie, gdyż pomocy udziela mu tajemnicza kobieta, z twarzą zakryta maską. Opracowana przez rodzime studio Vivid Games trzecioosobowa gra akcji, inspirowana konsolową serią God of War. W grze wcielamy się w postać mitycznego herosa Prometeusza, który wykrada włodarzom Olimpu tytułową iskrę bożą z zamiarem podzielenia się jej mocą z całą ludzkością. W następstwie tego wydarzenia w niebie wybucha potężna wojna z udziałem Tytanów, pragnących odzyskać swą najcenniejszą własność. Prometeusz odnosi zwycięstwo, ale jego łup ginie podczas upadku na ziemię.

GramTV przedstawia:

Narzekam i narzekam, ale jest jeden aspekt, który sprawia, że muszę w się w pokorze pokłonić. W tej chwili na AppStore z tą produkcją może równać się tylko Infinity Blade 3. Nie jest to jeszcze poziom topowych gier z konsol, ale “jaskółka” zwiastująca, że tablety i smartfony zdolne są do odpalania gier, na widok których może opaść szczęka. Mrużąc oczy można odnieść wrażenie, że tak naprawdę mamy do czynienia z kolejną krwawą wendettą Kratosa. W grze znajdziemy także liczne cut-scenki przerywnikowe, proste sekwencje QTE (quick time events) oraz pełny dubbing aktorski.

Twórcy dobrze sprawili się opracowując system walki, co jest o tyle kluczowe, że podczas zabawy 90% czasu spędzamy na szatkowaniu wrogów na małe kawałki. Gra pozwala na duża swobodę ruchów i wyprowadzanie kilku typów ciosów, jak i łącznie ich w kombinacje. Do tego bitwy potrafią być trudne i trzeba sprawnie odseparowywać wrogów od ich kompanów. Autorzy nie kryją inspiracji cyklem God of War, ale nie przeszkadza to w cieszeniu się fabułą. Została ona sprawnie opowiedziana, a mitologia grecka tak rzadko staje się tłem współczesnych gier, że te liczące tysiące lat historie i postacie paradoksalnie przynoszą powiew świeżości. O aktorach podkładających głos postaciom napiszę tyle, że to oni powinni zostać zdani na łaskę lubującego się w ludzkich wątrobach orła.

Recenzujemy Godfire: Rise of Prometheus – mobilną odpowiedź na serię God of War

  • Twórcy dobrze sprawili się opracowując system walki, co jest o tyle kluczowe, że podczas zabawy 90% czasu spędzamy na szatkowaniu wrogów na małe kawałki.
  • Combosy częściej wykonuje się tu przy sprzyjającym szczęściu niż w wypadku celowego działania.
  • Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym.
  • Wcielamy się w tytułowego tytana Prometeusza, który chcąc pomóc ludzkości postanawia ukraść z Olimpu iskrę ognia bożego.
  • Tutaj również wzorowano się na konsolowych klasykach i każda taka bitwa wymaga przeanalizowania schematu ataków wroga i wypatrzenia w nim luk umożliwiających nam wyprowadzenie kontry.

Nasz bohater zstępuje pomiędzy śmiertelnych, aby stawiając czoła wysłanym przez bogów kreaturom, odzyskać iskrę bożą i dopiąć celu swej misji.

Recenzujemy Godfire: Rise of Prometheus – mobilną odpowiedź na serię God of War

godfire rise of prometheus

Poza grami pożeracz fabuł w każdej postaci – książek, seriali, filmów i komiksów. W tym miejscu muszę jednak zaznaczyć, że “ochów” i “achów” należy spodziewać się tylko wtedy, kiedy gramy na naprawdę mocnym sprzęcie. Grę testowałem na iPadzie Air i nawet na nim zdarzały się spadki liczby wyświetlanych klatek.

Tego samego na szczęście nie mogę napisać o kompozytorach muzyki – ta wpada w ucho i naprawdę uprzyjemnia trochę monotonną, okazjonalnie przerywaną przez proste do bólu zagadki, sieczkę. Potem możemy jeszcze bawić się na arenach, ale to już nie to samo. Stanowią one prawdziwe spektakle wizualne, ale sam ich przebieg nie wzbudza wielkich emocji. Kłopoty sprawia również kamera, która czasem potrafi zgubić bohatera. Autorzy, czyli ludzie z bydgoskiego studia Vivid Games, oparli swoją grę na kanwie mitologii greckiej.

Prawdziwy weteran newsroomu GRYOnline.pl, piszący nieprzerwanie od 2009 roku i wciąż niemający dosyć. Potem przesiadł się na własne Commodore 64, a po krótkiej przygodzie z 16-bitowymi konsolami powierzył na zawsze swoje serce grom pecetowym. Wielbiciel niszowych produkcji, w tym zwłaszcza przygodówek, RPG-ów oraz gier z gatunku immersive sim, jak również pasjonat modów.

Na słabszych urządzeniach gra traci na płynności nie mami oczu gracza dopracowanymi modelami postaci oraz ostrymi teksturami. Jak już kopiować, to od najlepszych, ale w przypadku Godfire możemy mówić dosłownie o małpowaniu ukochanych przez graczy produkcji. Zwłaszcza, że to, co zapożyczono ze wspomnianego cyklu w dziele Vivid Games wypada po prostu gorzej. Fabuła nie porywa, bohaterowi brakuje krzty uroku, a starcia nie są ani tak ekscytujące, ani brutalne jak w szlagierach spod klawiatur Sony Santa Monica. System przypomina skrzyżowanie Infinity Blade z Dark Souls, ale sporo w nim też przypadkowości. Combosy częściej wykonuje się tu przy sprzyjającym szczęściu niż w wypadku celowego działania.

Fabuła tak naprawdę nie odgrywa tutaj zbyt dużej roli i stanowi głównie pretekst to rozgrywki. Została jednak efektownie opowiedziana za pomocą licznych scenek przerywnikowych i sprawnie łączy w jedną logiczną całość kolejne odwiedzane poziomy. Ponadto gra dużo zyskuje dzięki postawieniu na mitologię grecką. W zalewie typowych współczesnych fantasy, te stare przecież pomysły i historie paradoksalnie Wideo: Recenzja głównych poziomów technicznych w grze dla głównej pary walutowej i dlaczego sprawiają wrażenie świeżych.

Similar Posts

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *